Kelner św. Franciszka
Koniec roku to zwykle czas podsumowań i postanowień. Może warto dołożyć do tych ostatnich jedno bardzo proste? Żyć swoim życiem, a jednocześnie postępować tak, jakby sobie tego życzył św. Franciszek? Oczywiście, że można. W opowieści z życia wziętej udowadnia to Roman Brandstaetter. Zapraszamy do lektury.
Pod Porta San Francesco stoi półsparaliżowany żebrak. Codziennie w południe kelner jednej z sąsiednich restauracji przynosi mu owinięte w biały papier długie panino, obłożone serem. Wczoraj widziałem, jak chłopiec odwinął papier, przełamał chleb, jedną jego część podał żebrakowi, drugą, zawinąwszy, wsunął mu pod sparaliżowane ramię, przy czym z niekłamanym podziwem przyglądał się przechodzącej obok młodej Amerykance o obnażonych plechach. Cmoknął, zapalił papierosa i obejrzał się za dziewczyną. Żebrak wbił zęby w chleb i spożywał go, cały pochłonięty jedzeniem.
– Dzisiaj dałeś mi dobry, świeży, smaczny ser – rzekł do kelnera.
– Zawsze dostajesz dobry ser – odrzekł chłopiec, nie odrywając wzroku od pleców Amerykanki.
Zagwizdał „Santa Lucia” i wrócił do restauracji. W bazylice San Francesco dzwony biły na Anioł Pański~
Roman Brandstaetter, Inne kwiatki świętego Franciszka z Assyżu