Miłość Franciszka do Stwórcy we wszystkich stworzeniach
Na dobry początek ostatniego czerwcowego weekendu zapraszamy do lektury opowieści Tomasza z Celano o św. Franciszku, jego miłości do stworzeń ze względu na Stwórcę oraz radości z patrzenia w niebo.
Albert Chevallier Tayler, Św. Franciszek z Asyżu
Byłoby za długo i niemożliwe wyliczyć i zebrać wszystko, czego chwalebny święty
Franciszek dokonał i uczył za swego życia. Któż bowiem kiedykolwiek
mógłby wyrazić jego największy afekt, jakim kierował się we wszystkim,
co należy do Boga? Któż potrafiłby wypowiedzieć słodycz, jakiej zażywał,
kiedy kontemplował w stworzeniach mądrość Stworzyciela, Jego moc i dobroć? Zaprawdę, bardzo często z tego rozważania czerpał dziwną i niewysłowioną radość – kiedy patrzył na słońce, kiedy spostrzegał
księżyc, kiedy wpatrywał się w gwiazdy i w sklepienie niebios. O, prosta
pobożności, o, pobożna prostoto!
Również do robaczków czuł wielką
miłość, ponieważ czytał o Zbawicielu wypowiedź: Ja jestem robak a nie
człowiek (Ps 21,7). I dlatego zbierał je z drogi i przenosił na
bezpieczne miejsce, aby nie zdeptały je stopy przechodzących. A cóż
powiem o innych, niższych stworzeniach, skoro dbał i o pszczoły w zimie,
by im dostarczać miodu lub najlepszego wina, żeby nie poginęły na
skutek mrozu. A tak bardzo zachwycał się ich twórczą pracą i wybitną
umiejętnością, że ku chwale Boga jeden dzień poświęcał na szczególne ich
wychwalanie, oraz innych stworzeń. Jak bowiem niegdyś trzej młodzieńcy,
wrzuceni do ognistego pieca, zapraszali wszystkie stworzenia do
wysławiania i chwalenia Stwórcy wszechświata, tak i ten mąż, pełen ducha
Bożego, nieustannie wychwalał, sławił i błogosławił we wszystkich
tworach i stworzeniach Stworzyciela i Rządcę wszystkich rzeczy.
Pomyśl,
jaką radość ducha przynosiło mu piękno kwiatów, kiedy oglądał ich
urocze kształty i odczuwał ich słodki zapach? Zaraz zwracał się do
rozważania piękna tego Kwiatu, który pełen blasku wiosenną porą wyszedł z korzenia Jessego i wonią swoją wskrzesił niezliczoną ilość pomarłych.
Gdy napotykał dużo kwiatów, przemawiał do nich i zapraszał je do chwalby
Pańskiej, tak jakby miały rozum. Podobnie, z najczystszą szczerością
zachęcał do miłości i do radosnej służby Bożej zasiane zboża i winnice,
kamienie i lasy, i całe piękno pól, źródła wód i zielone ogrody, a także
ziemię i ogień, powietrze i wiatr.
Wreszcie, wszystkie stworzenia
nazywał braćmi i w ten sposób uwznioślony, nie doświadczony przez
innych, wzrokiem serca rozpatrywał głębokie tajemnice stworzeń, tak jak
ten, co już wszedł do wolności chwały dzieci Bożych.
O dobry Jezu,
on, który będąc na ziemi, głosił Cię wszystkim stworzeniom jako godnego
miłości, teraz w niebie chwali Cię razem z aniołami jako godnego
podziwu.
Tomasz z Celano, Życiorys pierwszy św. Franciszka