• Wejdź z nami w piękny świat św. Franciszka

YouTube facebook

Ojciec Pio - od dziecka niosący ulgę w cierpieniu

23 września obchodzimy wspomnienie św. Ojca Pio, mistyka i stygmatyka. Z tej okazji zapraszamy do lektury tekstu opracowanego przez o. dra Tadeusza Bargiela OFMCap, wykładowcę w Instytucie Studiów Franciszkańskich, który jest absolwentem Franciszkańskiego Instytutu Duchowości przy Papieskim Uniwersytecie "Antonianum" w Rzymie.

Franciszek Forgione urodził się i wychowywał w Pietralcina (nazwa pochodzi od pietra = kamień - wioska kamienista). W tej ubogiej, kamienistej okolicy dokonywał się proces formacji przewidziany przez Boga. Sam Ojciec Pio powie: Tak chciał Pan Bóg i wszystko się tu dokonało. Warto podkreślić dwa fakty - ważne i pewnie nieprzypadkowe: imię dziecka i tytuł kościoła. Dziecko otrzymało na imię Franciszek a kościół, w którym zostało ochrzczone nosił wezwanie Matki Bożej Anielskiej. Trudno nie pomyśleć tu o  innym Franciszku, tym z Asyżu i o kościółku związanym z jego życiem - Porcjunkuli - Kościółkiem Matki Bożej Anielskiej.

Pierwszą pomoc w cierpieniu Franciszek Forgione okazywał swoim rodzicom podejmując ciężką pracę w polu. Zmuszała go do tego trudna sytuacja ekonomiczna rodziny, która to później skłoniła tatę Franciszka do wyjazdu do Ameryki. 

Patrząc na ubogą krainę w jakiej żył i wychowywał się Franciszek Forgione widzimy z całą wyrazistością kontrast pomiędzy nim jako „dobrodziejem ludzkości" a absolutnym ubóstwem z jakiego wyrósł. W tym właśnie objawia się wielkość Boga, który wybrał tego pastuszka jako narzędzie, przez które świat miał otrzymać ogromne bogactwa dla ulżenia potrzebom i cierpieniom ludzi.

Jednym z pierwszych przypadków takiej pomocy w cierpieniu było wydarzenie z 1896 roku: Franciszek udał się z ojcem w pielgrzymce do sanktuarium św. Peregryna w Altavilla Irpina. Tam też był świadkiem wstrząsającej sceny - obok niego pojawiła się matka z upośledzonym dzieckiem na rękach. Bardzo płakała i błagała o wstawiennictwo św. Peregryna i łaskę zdrowia dla dziecka. Ojciec Pio tak opowiada o tym zdarzeniu: Utożsamiłem się z cierpieniem tej matki i złączyłem moje modlitwy z jej modlitwą. Dziecko zostało uzdrowione. Mając więc zaledwie dziewięć lat, pragnął przychodzić innym z ulgą w ich cierpieniu. Czytając z uwagą młodzieńcze wypracowania Franciszka zauważamy jak wzrastało i rozwijało się to pragnienie. Mając piętnaście lat Franciszek miał już jasne i  praktyczne pragnienie pomocy potrzebującym i cierpiącym. W wypracowaniu z 1902 roku na temat konieczności studiowania Franciszek napisał: Mądrość daje życie bogactwu. Ucz się i wiedz, że bogactwo może któregoś dnia zniknąć, lecz mądrość pozostanie na zawsze towarzysząc człowiekowi aż po grób i poza grób. Dlatego ucz się. Franciszek zachęca tu sam siebie do nauki. W przedostatnim paragrafie tego wypracowania pisze: staraj się nie robić przykrości twojej dobrej rodzicielce. Troska o to by nie sprawiać przykrości i cierpienia swojej mamie nakazuje mu zatem być solidnym w nauce.

W jednym z listów z 1914 roku do Ojca Benedykta, kierownika duchowego, Ojciec Pio pisze: Wydaje mi się, że Bóg wlał w głębię duszy wiele łask otwierających mnie na współczucie innym, szczególnie biednym potrzebującym. Ogromne współczucie jakie odczuwa dusza na widok ubogiego rodzi wewnątrz mnie pragnienie pomocy, i gdybym posłuchał mojej woli to pozbawiłbym się własnego ubrania aby go wspomóc. Gdybym wiedział, że ktoś cierpi na duszy lub na ciele czegóż bym nie robił żeby uwolnić tę osobę od jej trudności? Chętnie przyjąłbym na siebie wszystkie troski i przekazał owoce tego cierpienia, jeśli Pan mi na to pozwoli, bylebym wiedział, że posłużą ku zbawieniu. Wydaje się, że słyszymy tu echo tego, co Franciszek Forgione pisał już w 1902 roku w wypracowaniu na temat: "Opiszcie schronienie żebraka": Schronienie to wygląda jak grota. Podłoga wydrążona, ściany czarne od dymu, na jednej z nich powieszony mały garnek i trójnóg pod niego i solniczka. W ukrytym narożniku trochę słomy, legowisko. W drugim mała skrzynka bez wieka, która służyła do przechowywania chleba.  Końcowe zdanie tego brzmi: Widok tej nory tak mnie zasmucił, że wziąłem monetę półlirową, którą miałem w kieszeni i dałem temu biedakowi. Tak konkretyzuje się jego pragnienie pomagania cierpiącym i potrzebującym.

W innym wypracowaniu znajdziemy wzmianki o lekarzu i lekarstwach. Opowiada w nim o pewnym chłopcu, który otrzymał od swego ojca pieniądze za dobre zdanie egzaminów. Wyszedł by kupić sobie zabawkę, która mu się bardzo podobała. W drodze spotkał innego chłopca, bosego, odzianego w podarte ubranie, bladego na twarzy i całego zapłakanego. Co ci jest? Zapytał chłopca. Chłopiec płacząc odpowiedział: Moja mama jest chora od kilku miesięcy, jestem głodny, jest mi zimno, nie mam za co kupić lekarstw. Chłopiec idący kupić sobie zabawkę poruszony współczuciem wyciągnął pieniądze, które otrzymał od ojca, wręczył je chłopcu i powiedział: idź kupić chleb i lekarstwa; ja mogę się obejść bez zabawki, którą miałem ochotę kupić.

W wypracowaniu z 18 sierpnia 1902 roku jego chęć ulżenia w cierpieniu objawia się jeszcze mocniej. Sposób w jaki to opisuje sprawia, że i my uczestniczymy w niesieniu tej pomocy. Myśl o uldze w cierpieniu dochodzi do szczytu w wypracowaniu: "Dramatyczna scena". Jego akcja rozgrywa się w szpitalu. Franciszek pisze: Weszliśmy na pierwsze piętro gdzie była duża sala z szeregiem łóżek dla dzieci, którymi opiekowała się siostra zakonna (szarytka). W tym momencie zabawiała jedno z tych dzieci, które płakało, dawała mu zabawki. Następnie kontynuuje: Jak dobre, jak kochające są te siostry. Kochają te dzieci jakby to były ich własne a staruszkami opiekują się jakby byli ich braćmi i siostrami. Wydaje się, że już tu widzimy dzisiejszy Dom Ulgi. Dalej pisze, że przy jednym z chorych była inna siostra i staruszek kapłan aby dodawać mu odwagi i pomagać. Siostra czuła jak rozrywało się jej serce, ponieważ stan chorego był beznadziejny. Chory ostatecznie umiera a Franciszek Forgione konkluduje wypracowanie: Kto może sobie wyobrazić ból jaki wywołała we mnie ta scena? Przez dwa dnie nie mogłem jeść tak bardzo wstrząsnęła mną ta scena.

Ojciec Pio znajduje się w obliczu bólu, cierpienia niezrozumiałego i absurdalnego dla człowieka, ale nie dla niego, który w świetle wiary umiał go zaakceptować i dostrzec jego sens. 5 maja 1956 roku został otwarty Dom Ulgi w Cierpieniu. Ojciec Pio powiedział wtedy do lekarzy między innymi takie słowa: Waszym zadaniem jest leczenie chorych; jeśli jednak do łóżka chorego nie przyniesiecie miłości, nie wierzę, że lekarstwa na coś się przydadzą. Nieście chorym Boga. To więcej niż wszelkie leczenie. W chorym opiekujecie się Chrystusem. W ubogim chorym opiekujecie się nim podwójnie. Mówił też do lekarzy: pamiętajcie, że szpital jest dla chorych a nie dla lekarzy.
Tadeusz Bargiel OFMCap

stat4u PageRank Checking Icon