• Wejdź z nami w piękny świat św. Franciszka

YouTube facebook

Wenanty Katarzyniec - patron Rycerza Niepokalanej

Dziś kolejny wyjątkowy dzień dla franciszkanów. Urodziny sługi Bożego o. Wenantego Katarzyńca, przyjaciela św. Maksymiliana Marii Kolbego, patrona Rycerza Niepokalanej. Z tej okazji zapraszamy do lektury artykułu Małgorzaty Pabis poświęconego temu franciszkaninowi. Tekst ukazał się wcześniej na łamach dwumiesięcznika franciszkańskiego „Posłaniec św. Antoniego z Padwy” nr 4/2016. Zapraszamy!

Małgorzata Pabis
Patron Rycerza Niepokalanej 

Spotkali się w 1912 r. w Kalwarii Pacławskiej. Mieli wspólne plany – chcieli razem wydawać Rycerza Niepokalanej. Historia potoczyła się inaczej. Maksymilian Maria Kolbe sam sfinalizował wydanie pierwszego numeru. Wenanty Katarzyniec wspierał go już z nieba. Jego pomoc była tak namacalna, że założyciel MI uczynił go patronem miesięcznika.

Wenanty

Początki Rycerza Niepokalanej nie były łatwe. Wydawało się, że nie wyjdzie nawet pierwszy numer czasopisma. Wówczas o. Maksymilian Kolbe powiedział do kleryków: „Módlcie się do Matki Bożej za przyczyną o. Wenantego, aby miesięcznik jednak na styczeń się ukazał. Jeśli się ukaże na styczeń, będzie to sprawa o. Wenantego”.

I Rycerz Niepokalanej trafił do czytelników w zaplanowanym czasie, a o. Maksymilian napisał w nim: „Drogi mój Współbracie w Zakonie i dzielny Szermierzu M.I.! Teraz, gdy już stoisz przed tronem Najwyższego i wstawiasz się za zbłąkanemi duszami, gdy słabość ciała nie stawia ci zapory w intensywnej pracy – spojrzyj! Oto bracia Twoi urzeczywistniają Twe gorące zamiary: pisemko, któregoś wyczekiwał, powstaje, aby dusze dla Niepokalanej zdobywać i przez Jej najczystsze ręce składać w miłością gorejącemu Sercu Jezusa. Spojrzyj i zajmij się niem szczerze: wymódl pomyślny rozwój i bądź mu Patronem!”.

Ta pomoc o. Wenantego była widoczna i później, zarówno wtedy, kiedy brakowało pieniędzy na wydanie czasopisma, jak i kiedy pojawiały się problemy z drukiem, czy przygotowaniem miejsca do redagowania pisma Matki Bożej. O. Maksymilian Kolbe zawsze, gdy piętrzyły się jakieś trudności namawiał do modlitwy za wstawiennictwem o. Wenantego. Nigdy się nie zawiódł...

O pomocy o. Wenantego przekonany był także Alfons Kolbe. Brat św. Maksymiliana był w nowicjacie, którego magistrem był o. Wenanty Katarzyniec. Zakonnik po śmierci o. Wenantego został zobowiązany do napisania jego życiorysu. Tak powstały „Ułomki z życia o. Wenantego Katarzyńca, franciszkanina”. O. Alfons w „Słowie od Autora” złożył osobiste wyznanie: „Będę pisał – a Ty, mój Kochany Magistrze, któremu po Bogu najbardziej zawdzięczam moje wytrwanie na drodze zakonnego powołania... wymódl mi proszę, pomoc niebiańską dla tej pierwociny pisarskiej pracy, by przez czytanie tych zebranych ułomków z Twego życia, wielu, zwłaszcza młodych, Boga bardziej pokochało i do tej miłości dostroiło życie swoje całe”.

Czciciel Maryi
O św. Maksymilianie Kolbe słyszał już chyba cały świat. Kim zatem był człowiek, którego on – wielki święty, męczennik – prosił o wstawiennictwu u Pana Boga?

O. Wenanty Katarzyniec (1889-1921) pochodził z ubogiej, chłopskiej rodziny. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Był dobrym uczniem, dlatego rodzice wysłali go do lwowskiego studium nauczycielskiego. Można by rzec, patrząc na jego świadectwa, że są monotonne – znajdują się na nich same oceny bardzo dobre. Sam w jednym z listów do rodziców, pisał: „Ja otrzymałem świadectwo także. Moje postępy są dość dobre. Na przyszłość będę się starał jeszcze lepsze świadectwo otrzymać”. Od młodzieńczych lat był wielkim czcicielem Matki Bożej. W dokumentach, jakie znajdują się w archiwum franciszkanów w Krakowie, znajduje się spis „Róży Młodzieńców”, na czele której stał zelator – Józef Katarzyniec.

Zresztą – jak wspomina Helena Kubicz z rodziny o. Wenantego – jego bliscy zapamiętali go zawsze z różańcem. On sam oddał siebie i swoją posługę w opiekę Niepokalanej Maryi i później zakładał wśród powierzonych mu kleryków Milicję Niepokalanej.

Młodzieniec po otrzymaniu świadectwa dojrzałości w roku 1908 wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. W seminarium w Krakowie był jednym z inicjatorów Koła Naukowego Zelus Seraphicus. W roku 1914 w Bazylice św. Franciszka w Krakowie o. Wenanty przyjął święcenia kapłańskie i udał się na swoją pierwszą placówkę duszpasterską do klasztoru w Czyszkach koło Lwowa. Tak opisał go jego proboszcz, o. Karol Olbrycht: „Od ludzi nie stronił, ale w mowie zawsze rozważny […]. Obowiązki swoje spełniał z ochotą, punktualnie […]. Tak był praktycznym i tak się umiał orientować […] że nie zdarzyło mi się, bym kiedykolwiek potrzebował zwracać mu uwagę na niestosowność postępowania, lub w czemolwiek pouczać […]. Zawsze skupiony, a nie osowiały, a przecie nie płaszczył się przed nikiem. Czasu nigdy nie tracił: zawsze coś czytał, pisał, lub modlił się klęcząco w celi”.

Po roku został wybrany na magistra nowicjatu, który miał miejsce we Lwowie. Tam przez cztery lata oddawał się wychowywaniu najmłodszych zakonników. W tym samym czasie był także magistrem kleryków oraz wykładowcą filozofii, łaciny i greki.

Z powodu gruźlicy o. Wenanty musiał wyjechać na wypoczynek najpierw do Hanaczowa, a później do Kalwarii Pacławskiej. Choroba posunęła się tak dalece, że 31 marca 1921 r. zmarł.

Pośrednik u Pana Boga
Tak pokrótce wygląda życiorys o. Wenantego – nic nadzwyczajnego. Ale na tym polegała jego świętość, że – jak powiedział św. Maksymilian Maria Kolbe – „on nie silił się na czyny nadzwyczajne, ale te zwyczajne wykonywał w sposób nadzwyczajny”. Dany mu czas starał się wykorzystać „na maksa”. W archiwum franciszkanów w Krakowie znajduje się kilka teczek z jego notatkami – to one pokazują, jak poważnie traktował wiarę, zakon, regułę. To właśnie z nich można wiele dowiedzieć się o jego duchowości, powziętych postanowieniach, modlitwach. Warto z nich czerpać.

„Znośmy cierpliwie to, co i tak, mimo niecierpliwości naszej, znosić musimy”; „Mamy odważnie iść do walki i nie obawiać się niczego... a nigdy z pola walki nie ustąpić... i nie uciekać przed trudnościami”; „Nie bądźmy skąpymi dla Boga”; „Bądźmy wspaniałomyślni względem Boga. Czyńmy więcej ponad to, do czego jesteśmy zobowiązani”; czy: „Cichość i pokora polega na tym, aby się stawiać na ostatnim miejscu, aby się starać, żeby wszystkim ze mną było dobrze, a nie przeciwnie” – to tylko kilka z jego nieocenionych rad.

O. Wenanty jest też – o czym przekonał się nie tylko św. Maksymilian, ale także wielu innych – wielkim orędownikiem u Pana Boga. Świadectwa mówią o uzdrowieniach z różnych chorób, wyproszonym powołaniu, zdaniu egzaminów, znalezieniu dobrej żony, czy wymodleniu upragnionego dziecka.

Ojciec Święty Franciszek podpisał 26 kwietnia 2016 r. – niemal w 95. rocznicę jego śmierci – dekret o heroiczności jego cnót. Teraz do beatyfikacji o. Wenantego Katarzyńca konieczne będzie uznanie autentyczności cudu.

Artykuł ukazał się na łamach dwumiesięcznika franciszkańskiego "Posłaniec św. Antoniego z Padwy" nr 4/2016 (lipiec/sierpień).

ISF zastrzega wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu internetowego www.isf.edu.pl wyłącznie do użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie zawartości niniejszego serwisu lub jej sprzedaż, są bez uprzedniej pisemnej zgody ISF zabronione i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji.

stat4u PageRank Checking Icon