Św. Klara i Niedziela Palmowa
Niedziela Palmowa badaczom franciszkanizmu przywołuje na myśl świętą nierozerwalnie związaną z duchowością franciszkańską. Mowa oczywiście o św. Klarze z Asyżu, która właśnie w tym szczególnym dniu zmieniła swoje życie na zawsze. Zobaczcie co na temat jej nawrócenia i ucieczki z domu właśnie w Niedzielę Męki Pańskiej możemy przeczytać w „Żywocie św. Klary z Asyżu” autorstwa Tomasza z Celano.
Aby kurz świata nie pokrył tego przejrzystego zwierciadła i kontakt z życiem świeckim nie skaził niewinnej młodości, święty ojciec śpieszy
się, żeby wyrwać Klarę z ciemności świata. Zbliżała się Niedziela
Palmowa. Dziewczyna z płonącym sercem udaje się do męża Bożego, by go
zapytać, co i jak powinna zrobić, bo właśnie zamierza zmienić swoje
życie. Ojciec Franciszek każe jej, żeby w tę uroczystość pięknie ubrana i ozdobiona poszła po palmę razem ze wszystkimi, a następnej nocy wyjdzie
poza obóz, zamieniając radość świata na opłakiwanie męki Pańskiej.
Nadeszła
niedziela. Dziewczyna wchodzi do kościoła razem z innymi, promieniejąc
świątecznym blaskiem wśród grupy szlachcianek. I oto zdarzyło się, jakby
jakiś wróżebny znak, że kiedy wszystkie inne pośpieszyły wziąć palmę,
Klara wstydziła się i została na swoim miejscu. Wtedy biskup zszedł ze
stopni, podszedł do niej i włożył jej palmę w ręce.
Następnej nocy,
gotowa już do posłuchania rozkazu Świętego, dokonuje upragnionej
ucieczki w godnym towarzystwie. A że nie dało się wyjść bramą główną,
wyszła inną bramą, chociaż tarasował ją stos belek i kamieni. Sama ją
otworzyła własnymi rękami z taką siłą, że jej samej wydała się wręcz
cudowna.
Tak więc, opuściwszy dom, miasto i rodziców, pośpiesznie
udała się do Najświętszej Maryi w Porcjunkuli, gdzie bracia, którzy
czuwali na modlitwie do Boga przed małym ołtarzykiem, przyjęli pannę
Klarę z zapalonymi pochodniami. Zaraz tutaj, wyrzekłszy się sromoty
Babilonu, wręczyła światu list rozwodowy; tutaj rękoma braci obcięła
sobie włosy i zdjęła na zawsze różnobarwne ozdoby.
Zapewne było
rzeczą słuszną, że u schyłku czasów zakiełkował zakon kwitnącego
dziewictwa nie gdzie indziej, ale w świątyni Tej, która jako pierwsza i najgodniejsza ze wszystkich, jedyna była godna zostać Matką i Dziewicą.
Jest to owo miejsce, w którym szczęsny początek miała nowa rzesza
ubogich, prowadzona przez Franciszka, przeto stało się rzeczą oczywistą,
że to właśnie Matka miłosierdzia zrodziła jeden i drugi zakon w tej
swojej sadybie.
A kiedy przed ołtarzem Najświętszej Maryi, jakby
przed łożem Dziewicy, pokorna służebnica przyjęła oznaki świętej pokuty i poślubiła Chrystusa, święty Franciszek natychmiast poprowadził ją do
kościoła świętego Pawła z tym zamiarem, że pozostanie ona w tym miejscu
tak długo, dopóki wola Najwyższego nie zarządzi inaczej.