Uroczystość Najświętszego Oblicza Pana Jezusa
Każdego roku w piątek przed Środą Popielcową Kościół obchodzi Uroczystość Najświętszego Oblicza Pana Jezusa. Siostrom Wynagrodzicielkom Najświętszego Oblicza w ich święto tytularne składamy najlepsze życzenia, by Pan zawsze rozpromieniał swe oblicze nad nimi. A w tym wyjątkowym dniu zapraszamy do lektury fragmentów artykułu o. Andrzeja Zająca o tym jakie doświadczenie Bożego oblicza miał św. Franciszek z Asyżu.
Oblicze Boże w doświadczeniu Świętego z Asyżu swoją werbalizację
znajduje w jego pismach oraz w tekstach hagiograficznych jemu
poświęconych. Mówiąc o hagiografii, konieczne jest uzmysłowić sobie, że
tego typu teksty – o niezaprzeczalnym walorze poznawczym, historycznym i duchowym – noszą zawsze znamię charakterystyk właściwych kanonowi tej
specyficznej literatury oraz interpretacji, odzwierciedlających
wrażliwość i sposób myślenia ich autorów. W refleksji nad obliczem Bożym
w doświadczeniu św. Franciszka fundamentalny jest kontekst duchowy,
którego fundament stanowią odniesienia biblijne. Te – pomimo czasowego
dystansu – są wspólną i niezmienną płaszczyzną spotkania i porozumienia
żyjącego dziś człowieka ze świętym sprzed kilku wieków. Dlatego pomocne w refleksji okazują się również współczesne wypowiedzi, które
charakteryzuje nasycenie biblijne, jak chociażby początek bulli papieża
Franciszka, ogłaszającej Rok Miłosierdzia 2015, o znamiennym tytule
Misericordiae vultus. Warto więc go przywołać:
Jezus Chrystus jest
obliczem miłosierdzia Ojca. Wydaje się, iż tajemnica wiary
chrześcijańskiej znajduje w tym słowie swoją syntezę. Ono stało się
żywe, widoczne i osiągnęło swój szczyt w Jezusie z Nazaretu. Ojciec
„bogaty w miłosierdzie” (por. Ef 2,4), gdy objawił Mojżeszowi swoje
imię: „Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność”
(Wj 34,6), sprawił, że człowiek mógł nieprzerwanie poznawać Jego boską
naturę na różne sposoby i w wielu momentach historii. W „pełni czasów”
(por. Ga 4,4), gdy wszystko było gotowe według Jego planu zbawienia,
zesłał On swojego Syna, narodzonego z Maryi Dziewicy, aby objawić nam w sposób ostateczny swoją miłość. Kto Go widzi, widzi też i Ojca (por. J 14, 9). Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą
objawia miłosierdzie Boga.
Pojęcia, które w cytowanym fragmencie
wiążą się nierozłącznie z obliczem Ojca, to: objawienie, poznanie i miłosierdzie. Niewidzialny Bóg w Jezusie Chrystusie objawia siebie, a człowiek poznaje Go na różne sposoby i w różnych sytuacjach, zawsze w odniesieniu do Jezusa, który jest żywym i widzialnym obliczem
miłosiernego Ojca. Ta właśnie tajemnica wiary stała się szczególnym
przedmiotem zainteresowania Franciszka, czego wyraz dał również w swoich
pismach. Przywołał bowiem dialog Filipa z Jezusem, związany z pragnieniem zobaczenia oblicza Ojca: „Mówi do Niego Filip: Panie, pokaż
nam Ojca, a to nam wystarczy. Mówi mu Jezus: Tak długo jestem z wami, a nie poznaliście Mnie? Filipie, kto widzi Mnie, widzi i Ojca mego” (por. J 14,8-9). Dalej Franciszek zwraca uwagę na związek wiary z poznaniem:
„Dlaczego nie poznajecie prawdy i nie wierzycie w Syna Bożego?” (por. J 9,35). Inny ważny dla niego związek dotyczy wiary i widzenia, czyli
takiego sposobu patrzenia, aby nie tylko widzieć, ale widzieć i wierzyć.
Ostatecznie zaś – po długim doświadczeniu, bo na dwa lata przed
śmiercią, w odpowiedzi na wydarzenie mistyczne związane ze stygmatami –
Franciszek stwierdza w formie epifonemu, czyli w enuncjacji puentującej
uwielbienie skierowane wprost do Ojca, że jest On miłosiernym
zbawicielem: „Ty jesteś wiecznym życiem naszym: Wielkim i przedziwnym
Panem, Bogiem wszechmogącym, miłosiernym Zbawicielem”.
Oblicze Boże, życzliwość i błogosławieństwo
Spośród
przywołanych przypadków obecności zagadnienia oblicza Bożego wyróżnia
się Błogosławieństwo dla brata Leona, w którym pojawiają się obydwa
terminy będące przedmiotem tego studium: ‘twarz’ (facies) i ‘oblicze’
(vultus). Autograficzny tekst Franciszka zapisany jest na rewersie
pergaminu, którego okoliczności powstania są godne uwagi. Adresat tego
tekstu, doświadczając bliżej nieznanych pokus, prosił swojego duchowego
ojca o pociechę w formie pisemnej. Święty uznał, że formuła
błogosławieństwa – znana mu wprost z Biblii, czy też z obrzędu
liturgicznego święceń lub z rytu pojednania grzeszników w Wielki
Czwartek, stosowanych w niektórych diecezjach – będzie najlepszą
odpowiedzią na potrzebę utrapionego przyjaciela. Tym samym potwierdził,
że to właśnie Bóg poprzez swoją życzliwość i błogosławieństwo, ma moc
uwolnić od udręki i pocieszyć człowieka, zwracając ku niemu swoje
oblicze.
Odwracanie od kogoś oblicza oznacza brak przychylności, a zwracanie oblicza ku komuś, przeciwnie, oznacza przychylność,
życzliwość, błogosławieństwo, dar pokoju. Stąd wołanie człowieka w ucisku, obecne w korpusie pism Asyzjaty: „Wysłuchaj mnie, Panie, bo
łaskawe jest Twoje miłosierdzie, spójrz na mnie poprzez wielkość
zmiłowań Twoich. I nie odwracaj Twego oblicza od sługi Twojego, bo
jestem w utrapieniu, wysłuchaj mnie szybko” , czy też: „Dokądże, Panie,
będziesz o mnie zapominał? Dokądże będziesz odwracał oblicze Twoje ode
mnie? Jak długo będę chował zamiary w mej duszy, boleść w sercu moim
przez dzień? Dokądże mój nieprzyjaciel będzie wynosił się nade mnie?
Spójrz i wysłuchaj mnie, Panie, Boże mój”. W obu cytowanych przypadkach
chodzi o oblicze Boże, które wypowiadający modlitwę określa jako
odwrócone on niego, co oznacza brak błogosławieństwa i doświadczenie
niemocy, bólu, utrapienia, niepewności, zagrożenia. W rzeczywistości
chodzi nie tyle o odwrócone oblicze Boga, ile o subiektywne
doświadczenie braku spojrzenia Boga, w którym człowiek czuje się tak,
jakby Bóg przestał na niego patrzeć. Dlatego Franciszek, sam znając
duchowe udręki, zapisał dla swojego przyjaciela słowa wyrażające
pragnienie, aby Bóg zwrócił ku niemu swoje oblicze, czyli aby patrzył na
niego, a on dzięki temu spojrzeniu – wolny od duchowych utrapień – mógł
cieszyć się Jego zmiłowaniem, łaskawością i pokojem:
Niech cię Pan błogosławi i niech cię strzeże;
Niech ci ukaże oblicze swoje i zmiłuje się nad tobą.
Niech zwróci twarz swoją ku tobie i niech da Tobie pokój (por. Lb 6,24-26).
Pan niech cię błogosławi, bracie Leonie.
Niech ci ukaże oblicze swoje i zmiłuje się nad tobą.
Niech zwróci twarz swoją ku tobie i niech da Tobie pokój (por. Lb 6,24-26).
Pan niech cię błogosławi, bracie Leonie.
Należy
zauważyć, że na pergaminie obok samego tekstu błogosławieństwa jest
dodatkowy element, wprowadzony przez Franciszka: rysunek przedstawiający
znak T z głową, określony w adnotacji Leona jako signum thau cum
capite. Chodzi o nawiązanie do rozpowszechnionego w średniowieczu
podania mówiącego, że Jezus został ukrzyżowany w miejscu pochówku Adama,
który został obmyty spływającą na niego krwią z krzyża, co miało
wyrażać rozlanie się zbawczej mocy śmierci Jezusa na cały rodzaj ludzki.
Ciekawy jest też sposób zestawienia tekstu błogosławieństwa i rysunku,
gdyż ostatnie zdanie – osobisty i poruszający dodatek Asyzjaty do
formuły biblijno-liturgicznej – łączy się z ilustracją. Znak T przechodzi przez imię błogosławionego przez niego przyjaciela: LeTo,
jakby Franciszek chciał naznaczyć go pieczęcią zbawienia, niczym w wizji
Ezechiela (por. Ez 9,4-6; Ap 7,2-3. 9,4; Ef 1,13; 2Tm 2,29),
zapewniając go, że Bóg zaliczył go w ten sposób do grona ocalonych.
Jak
można już zauważyć w samej syntagmie ‘ukazać oblicze’ czy ‘zwrócić
oblicze ku komuś’ mamy do czynienia z zabiegiem stylistycznym, zwanym
synekdochą, za pomocą której poprzez zewnętrzy wyraz twarzy oddaje się
postawę i wewnętrzne ustosunkowanie osoby. W zawartej w błogosławieństwie frazie: „Niech zwróci twarz swoją ku tobie” (jissā’
JHWH pānâw ’ēlêkā) – uwzględniając mentalność i idiomatykę semicką –
jest mowa nie tyle o samej twarzy, ile o jej specyficznym wyrazie,
ujawniającym postawę dobroci, troski, życzliwości i miłosierdzia.
Dlatego – jak przekonuje egzegeta Francesco Cocco – w tej
charakterystycznej semickiej syntagmie należałoby widzieć uśmiech Boga,
który niezależnie od swej efemeryczności w wymiarze antropomorficznym, w rzeczywistości ma moc uwolnić człowieka od lęków i udręk, gdyż kryje
się za nim trwała i niezmienna postawa Boga, który wybawia od śmierci.
Dlatego ten element błogosławieństwa należałoby tłumaczyć jako życzenie,
by Pan uśmiechnął się do człowieka. Uśmiech Boga jest objawieniem Jego
oblicza i potwierdzeniem życzliwości, serdeczności i błogosławieństwa
dla człowieka. W tym samym duchu mówił Benedykt XVI o uśmiechu Maryi
wypowiadającej słowa Magnificat: „Ten uśmiech, będący prawdziwym
odbiciem Bożej serdeczności, jest źródłem niezłomnej nadziei”.
Franciszek, piszący własną ręką słowa błogosławieństwa dla będącego w potrzebie brata Leona, kierował jego uwagę na źródło nadziei, które jest
w Bogu i Jego miłości.
[…]
W całości artykuł ukazał się w książce
„Oblicze Boże. Teologia - ikonografia – duchowość”. Więcej na temat
publikacji: isf.edu.pl.